Walpurg Walpurg
88
BLOG

Wystawa zwłok - generalnie tak, ale nie tym razem

Walpurg Walpurg Polityka Obserwuj notkę 4

Sprawa odbywającej się właśnie w Warszawie wystawy ma dwa aspekty, które trzeba koniecznie oddzielić.

 
Pierwszy aspekt, to pochodzenie ciał. Wiele wskazuje na to, że autorzy tej konkretnej wystawy nie potrafią udowodnić, skąd je mają. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że te pochodzące z Chin ciała należą do byłych więźniów, którzy wcale nie musieli dobrowolnie zgadzać się na takie ich wykorzystanie. Mogą to być ciała np. opozycjonistów straconych wskutek wyroków śmierci wydanych przez komunistyczne Chiny. Ta niepewność jest dostatecznym powodem, by tej konkretnej wystawy nie odwiedzać, a tym samym nie dotować jej twórców. Byłoby bowiem rzeczą nieludzką finansowanie organizacji, która mogła podeptać godność tamtych ludzi. To w interesie organizatora jest udowodnienie „legalności” pochodzenia zwłok, a tego, jak wiemy, nie uczyniono w sposób przekonujący.
 
Drugi aspekt, to stosunek do takich wystaw w ogóle. Mówiąc szczerze, jestem „za”, ale pod kilkoma warunkami. Po pierwsze, osoby przekazujące swoje ciała do takich celów, powinny robić to absolutnie świadomie i dobrowolnie. Człowiek ma bowiem prawo dysponowania swoim ciałem. Po drugie, ekspozycje powinny odbywać się w miejscach, które nie kojarzą się z komercją i nie są miejscami rozrywki. Nie do przyjęcia jest więc centrum handlowe, w którym można taką wystawę zobaczyć pomiędzy zakupami w Tesco, obiadem w KFC i przeglądem butików. Taki anturaż sprowadza to „spotkanie” do rangi prymitywnej rozrywki i zabawy. Dlatego też – to po trzecie – koszt zobaczenia takiej ekspozycji powinien być wysoki – bo to nie może być rozrywka dla „dresa spod budki z piwem”, który przyjdzie sobie pooglądać „trupy”. Bariera finansowa ograniczy dostęp do ludzi poważnie podchodzących do tego, co zobaczą.
 
Użyłem powyżej słowa „spotkanie” nieprzypadkowo. Uważam, że taka ekspozycja jest niezwykle intensywnym spotkaniem z człowiekiem – ale człowiekiem nie konkretnym, namacalnym, takim, jakiego spotykamy każdego dnia. To spotkanie z naszym człowieczeństwem, z naszą substancją, z prawdą o nas. A wreszcie to spotkanie z pięknem naszego ciała. Bo czy ktoś jest wierzący, czy niewierzący, spotkanie z tymi ciałami prowadzi przecież (przynajmniej mnie) do wniosku, że ciało ludzkie jest cudownie piękne! Piękne w swym skomplikowaniu i w funkcjonalności. Ciało ludzkie – stworzone przez Boga czy przez Matkę Naturę, jak kto woli – jest po prostu piękne i fascynuje.
 
Ktoś może zgłosić zarzut, że to bezczeszczenie zwłok, że to pogwałcenie ich godności. A może takie myśli powstają tylko ze strachu przed tym „spotkaniem”? Przecież na akademiach medycznych studenci dość luźno obchodzą się z ludzkimi szczątkami a nie uważamy tego za odarcie z godności – wręcz przeciwnie, uważamy to za konieczną część edukacji. Swoją drogą, usprawiedliwiam takie zachowania przyszłych lekarzy – takie „żarty” to naturalna „obrona” przed dość koszmarnym obowiązkiem spotkania się tych dwudziestolatków z ludzkimi zwłokami w stanie silnego rozkładu. Albo zastanówmy się, czy bardziej godne jest powolne gnicie zwłok sześć stóp pod ziemią, w tradycyjnym grobie, aniżeli ekspozycja w takiej formie, nieomal jako dzieła sztuki i relikwii?
 
Ktoś inny powoła się na chrześcijaństwo, według którego ciało powinno być pogrzebane. A zatem, że eksponowanie zwłok jest obce naszej kulturze. Ale to też nieprawda! Pomijam już mumie egipskie, ale wystarczy pojechać do Włoch – tam w kilku miastach można zobaczyć (w katolickich kościołach!) zachowane ciała wielu świętych i błogosławionych. W trumnach ze szkła można zobaczyć m.in. Dominika Savio, Alojzego Orione, w Bazylice św. Piotra papieża Jana XXIII, tak ma być wyeksponowany ojciec Pio i zapewne podobnie stanie się z Janem Pawłem II. A zatem nawet Kościół katolicki nie ma nic przeciwko temu, by swoich świętych i błogosławionych móc mieć na wyciągnięcie ręki, w szklanej trumnie. A zatem nakaz grzebania zwłok nie ma charakteru totalnego. Ktoś zaripostuje, że to nie to samo, bo to relikiwie świętych a wystawy takie, jak ta warszawska, mają wyłącznie komercyjny cel. Nie zgadzam się! Religijność nie zależy od tego, ile zwłok świętych zobaczymy! To również wyłącznie komercyjna atrakcja służąca ściagnięciu pielgrzymów.
 
* * *
 
Reasumując, uważam, że taka wystawa stwarza okazję spotkania z pięknem ciała ludzkiego. To spotkanie edukacyjne ale i w pewnym sensie metafizyczne. Jeżeli ciała pochodzą od osób, które świadomie przekazały je w takim celu, to ich godne eksponowanie nie budzi moich wątpliwości, raczej zachwyt.
 
Ale tej konkretnej wystawy, którą można aktualnie zobaczyć w warszawskim centrum handlowym, nie poszedłbym odwiedzić. Nie to miejsce i przede wszystkim wstrzymywałyby mnie wątpliwości, czy aby na pewno nie są to ciała ofiar totalitarnego systemu.
Walpurg
O mnie Walpurg

www.walpurg.pl Jestem patriotą i nie pozwolę, by słowo to zawłaszczyli konserwatyści. Polak to nie tylko "biały, katolik, hetero"... Polska należy do nas wszystkich! Na Salonie piszę sporadycznie. Mój blog jest pod adresem: www.walpurg.pl. Mam też bloga poświęconego transportowi i szkoleniu kierowców: www.walpdrive.pl I prowadzę specjalistyczne serwisy dla kierowców pracujacych w transporcie drogowym: www.kwalifikacja-wstepna.pl www.szkolenia-okresowe.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka