Jak co roku, w nocy z 12 na 13 grudnia pod willą generała Jaruzelskiego zebrały się dwie grupy - przeciwników i zwolenników byłego prezydenta. Jedni krzyczeli, że Jaruzelski to zdrajca, drudzy manifestowali swoje zrozumienie dla jego decyzji. Do tej pory wszystko było w porządku, bo poglądy można mieć różne i, jeśli nie łamią prawa, w demokratycznym państwie można je manifestować, nawet w środku nocy.
W pewnej chwili - pokazuje to w serwisach TVN 24 - młody facet, który z własnego doświadczenia raczej nie może pamiętać zbyt dobrze tamtych czasów, podszedł do mężczyzny manifestującego w obronie Jaruzelskiego, napluł mu w twarz i dodał: - Czerwona świnio!
Mężczyzna o prawicowych i konserwatywnych poglądach powołujący się zapewne bez przerwy na wartości chrześcijańskie i katolicyzm, na nauki Jana Pawła II, na Biblię, na religię miłości... Tenże mężczyzna pluje komuś w twarz.
Ta krótka migawka pokazuje jedno: prawicowo-katolicka młodzież nie różni się mentalnie od zomowców. Katolicyzm, o którym tyle mówią, nie sprawił, że są lepszymi od podwładnych Kiszczaka.
Katolicyzm nie ma widocznie mocy leczenia swoich wyznawców z pogardy wobec innych ludzi.