Walpurg Walpurg
136
BLOG

W krainie hipokryzji

Walpurg Walpurg Polityka Obserwuj notkę 3

 

Ten pięknie brzmiący termin pochodzi z greki. To zresztą chyba cecha wszystkich słów pochodzenia greckiego - pięknie i dostojnie brzmią. Hypokrisis oznacza udawanie. Na początek, krótkie przypomnienie, czym jest hipokryzja. Powołam się na niezwykle celną w tym przypadku Wikipedię:

Hipokryzja to: oficjalne głoszenie przestrzegania określonych zasad moralnych i jednoczesne ich „ciche" łamanie, gdy nikt ważny tego nie widzi, stosowanie różnych, sprzecznych wzajemnie zasad moralnych przy różnych sytuacjach, wymyślanie rozmaitych teorii, które w pokrętny sposób tłumaczą stosowanie różnych norm moralnych przy różnych sytuacjach, tworzenie obszarów tabu - czyli spraw, o których się nigdy nie rozmawia publicznie; zazwyczaj są to sprawy, które w świadomości wielu ludzi są niemoralne, ale są lub były jednocześnie masowo praktykowane. [ http://pl.wikipedia.org/wiki/Hipokryzja ]

Koniec tego tygodnia przypomniał mi, że chyba nie jest przypadkiem, iż właśnie ją uważam za najbardziej kojarzące się z Polską słowo. Przykro mi to pisać, ale hipokryzja to moje pierwsze skojarzenie, gdy myślę o Polsce.

Zacznijmy od Przemysława Edgara Gosiewskiego. Polityk PiS, chcąc zapewne złożyć wiernopoddańczy hołd prezesowi Kaczyńskiemu, skrytykował Ludwika Dorna za to, że ten ponoć uchyla się od płacenia alimentów. Do tego pełnego „braterskiej miłości" upomnienia dołożył uwagę, że w życiu warto przestrzegać wartości chrześcijańskich i dobrze by było, gdyby Dorn o tym pamiętał.

Można by tym słowom przyklasnąć, gdyby nie fakt, że Przemysław Edgar jest... rozwodnikiem. Już to odbiera mu prawo wypowiadania się o moralności chrześcijańskiej. Co gorsza, dzisiaj okazało się, że sam nie bardzo chce alimenty płacić a jego dziecko z pierwszego małżeństwa, właśnie z powodów finansowych, nie mogło wyjechać na wakacje. Taki to właśnie katolicyzm - innych pouczać, mówić, co dobre i złe, widzieć drzazgę w czyimś oku, a belka we własnym jakoś nie przeszkadza.

Po poprzednim moim tekście (na www.walpurg.blog.onet.pl) oberwałem za obronę Wolszczana. Pisano mi, że to karzeł moralny, bo choć literalnie nic takiego strasznego na nikogo nie powiedział, to każda informacja mogłaby być przez SB jakoś wykorzystana. Zatem niech spada do USA zamiast oddychać polskim powietrzem, w którym unosi się zapach heroizmu, męczeństwa i bohaterstwa.

Mógłbym zrozumieć i to stanowisko, gdyby nie fakt, że mówiącym te słowa jakoś nie przeszkadza zachowanie ich pupilka, który w czasie studiów, w akademiku, nagrywał potajemnie swoich kolegów a następnie z tymi nagraniami latał do prokuratora i zakładał cywilne sprawy sądowe - do dzisiaj zresztą niektóre chyba trwają. Uważam, że postępowanie pana Ziobry było o wiele większym świństwem i kurestwem!

Ale odejdźmy od polityki. Od wczoraj w internecie huczy z innego powodu. Oto bowiem wyszło na jaw, że - jak się dzisiaj okazało bardzo zdolny - młody chłopak występujący w polsatowskiej „Fabryce Gwiazd" zagrał przed pięciu laty w dwóch filmach porno. Moraliści natychmiast podnieśli krzyk, że jak tak można, że się nie szanuje, że nie ma godności, że coś tam jeszcze...

Zaraz, zaraz. Dwa dni temu, dziennik „Polska" doniósł o wynikach przeprowadzonych w Niemczech badań. Okazało się, że aż 98% mężczyzn i 90% kobiet przyznaje się do oglądania filmów porno. Nie ma powodu, by uważać, że w Polsce wyniki te byłyby znacząco mniejsze. Może w czasach odtwarzaczy VHS jeszcze tak by było, ale w dobie internetu już na pewno nie. Powiedzmy wprost: prawie wszyscy, ogromna przytłaczająca większość ludzi ogląda filmy pornograficzne. Być może nie codziennie, ale raz na jakiś czas. I zapewne czynią to bez większego obrzydzenia.

Często można spotkać w internecie komentatorów piszących o pornografii, najcześciej gejowskiej, że to coś, „od czego można zwymiotować". Czytelnikom pozostawia się przy tym rozbudowane opisy tego, co było do zobaczenia.  Gdyby te osoby nie były hipokrytami, pewnie po pierwszej akcji wyrzutowej treści żołądka zaprzestałyby oglądania takich „fikołków". Jeśli jednak oglądały takie filmy wielokrotnie, co więcej sami je wyszukiwali, bo przecież na Onecie.pl ich nie ma i w ogóle w żaden sposób w oczy się nie rzucają, to nie tylko najpewniej nie powodowały one u nich żadnych wymiotów, ale musiały ich wręcz kręcić!

Wróćmy jednak do dzisiejszego oburzenia. Jedynie osoby, które naprawdę brzydzą się pornografią, mają prawo mówić, że brzydzą się też tego, co robią aktorki i aktorzy tych produkcji. Takich osób jest jednak, jak widać z niemieckich badań, bardzo niewiele, na dodatek to niemal wyłącznie kobiety. Zdecydowana większość ludzi, w tym niemal wszyscy mężczyźni, ogląda takie filmy z przyjemnością. Taka jest prawda! A skoro je ogląda, to tym samym odbiera sobie prawo do krytykowania grających w nich aktorów i aktorek! Oglądając takie filmy akceptuje się to, co robią ich twórcy. Człowiek puszczający sobie pornosy i mówiący, że brzydzi się tych - przepraszam za określenia - „suk", „bezmózgich jebaków" czy „pedałów" i „lesb", jest zwykłym hipokrytą!

Z identyczną sytuacją mamy do czynienia w przypadku mężczyzn korzystających z usług prostytutek. Nie mają jakiegokolwiek prawa traktować tych kobiet z pogardą. Płacąc za takie „usługi" są przecież współtwórcami istoty tego procederu!

Demostenes miał powiedzieć, że hipokryzja to wstydliwość łajdaka. Niewątpliwie miał rację.

 

Walpurg
O mnie Walpurg

www.walpurg.pl Jestem patriotą i nie pozwolę, by słowo to zawłaszczyli konserwatyści. Polak to nie tylko "biały, katolik, hetero"... Polska należy do nas wszystkich! Na Salonie piszę sporadycznie. Mój blog jest pod adresem: www.walpurg.pl. Mam też bloga poświęconego transportowi i szkoleniu kierowców: www.walpdrive.pl I prowadzę specjalistyczne serwisy dla kierowców pracujacych w transporcie drogowym: www.kwalifikacja-wstepna.pl www.szkolenia-okresowe.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka