Obrazek z Polski: prawybory, zbieranie podpisów, transmisje z doręczania podpisów do PKW, kampania wyborcza, plakaty, bilbordy, spoty reklamowe, publicyści komentujący owe spoty, niekończące się sondaże, analizy politologów, analizy publicystów, debaty kandydatów – może dziesięciu, może czterech, może tylko dwóch, pierwsza tura, liczenie głosów, studio wyborcze, podsumowanie, opinie, komentarze, kto odda głos komu, czyj elektorat przepłynie a czyj zostanie w domu, gdzie elektorat przepłynie, czy elektorat wyjedzie, czy wróci, czy zagłosuje, autobusy z kandydatami, wiece, znowu plakaty i bilbordy, debaty, transmisje z wyjścia kandydatów z ich domów, transmisje przejazdu kandydatów na debatę – z samochodów i z helikoptera, debaty, podsumowania, opinie, komentarze, ten wygrał, tamten wygrał, ten przegrał, tamten przegrał, może jednak remis, i znowu wiece, obiady, kolacje, bratanie się z ludem, sondaże, znowu cisza wyborcza, i wieczór wyborczy, a potem długo, długo nic, i dopiero decyzja Sądu Najwyższego i zaprzysiężenie.
Obrazek z Niemiec: w środę parlamentarzyści wybrali w ciągu kilku godzin prezydenta, który w piątek został zaprzysiężony.
Polska – prezydent w ok. 4 miesiące
Niemcy – prezydent w 48 godzin
Obaj mają podobną pozycję w państwie, to znaczy bardziej reprezentują niż cokolwiek mogą.
Który naród jest bardziej pragmatyczny?