Nie jestem pedofilem.
Nie jestem seryjnym mordercą.
Nie jestem alkoholikiem.
Nie jestem złodziejem.
Nie jestem zagrożeniem dla świata.
Nie jestem tyranem.
Nie jestem chory.
Nie spowodowałem żadnego wypadku.
Jestem 35-letnim przyzwoitym facetem po studiach, płacącym wysokie podatki, nigdy niekaranym, szanowanym. I chciałbym móc spokojnie żyć zamiast ścierać z twarzy plwociny starszego pana z Ameryki przy oklaskach osób podających się za katolików. No i jestem gejem.
Cameron to człowiek pełen złej woli. Terlikowski, Pospieszalski, Górny, Tekieli, Legutko, abp Nycz i inni ujęli się jednak za nim i jego niedorzecznymi twierdzeniami, których głoszenie nazwali "wolnością słowa". Ale wolność słowa kończy się chyba tam, gdzie zaczyna się naruszać czyjąś godność?
Cameron zdeptał godność wielu ludzi! A wielu katolików przyklasnęło jego kłamstwom! Ciekawe czy w niedzielę przystąpią do komunii? Czy w ogóle można przystępować do komunii, gdy poniewiera się godność innych, gdy świadomie kłamie się na ich temat, gdy upowszechnia się kłamstwa? Prawdziwy chrześcijanin raczej upomniałby Camerona, że czyni zło! Prawdziwy katolik nie dołączałby się do nagonki na niewinnych ludzi. Tymczasem wspomniane osoby niby nic mi nie zrobiły, ale czuję się, jakbym od każdej z nich dostał w twarz!
Jest taka scena w Nowym Testamencie, gdy do Chrystusa przyprowadzono cudzołożnicę. Chrystus, choć zapewne nie akceptował jej postępowania, uszanował jej godność i powiedział tylko, by nie grzeszyła więcej. O wiele surowiej potraktował faryzeuszy, którzy ją przyprowadzili - wszak oni też mają swoje grzechy.
Czy zatem Terlikowski i jego towarzysze przystąpią w niedzielę do komunii? I czy złamanie ósmego przykazania ("Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu") to grzech ciężki?